4zIO50

Czwórka z Instytutu Okrętowego Politechniki Gdańskiej po 50 latach znajomości. Instytut Okrętowy to chwilowa nazwa Wydziału Budowy Okrętów Politechniki Gdańskiej. Obecnie Wydział Inżynierii Mechanicznej i Okrętownictwa.

Marek Kozłowski zorganizował spotkanie we własnym domu. Mam podejrzenie, że w tym czasie ( w okolicach imienin Marka)  organizował takich spotkań, we własnym życiu, wiele. Tym razem postanowił razem z Wioletką zrobić nieco więcej i wrócić do osób z lat studiów. Z wielkim, ale spokojnym uporem odszukał mnie i zaprosił do siebie, do domu na obiad. Video jest w technice VR, czyli 360. Obraz można obracać i zobaczyć wszystkich uczestników. To jest film poklatkowy czyli zdjęcie w regularnych odstępach czasu.

Przypadek sprawił, że w tym samym czasie do Polski przyjechał nasz kolega z tej samej grupy i tego samego rocznika, Wiktor Skrzypek. Zaproponowałem Witkowi udział w obiedzie. Ucieszył się. Zadzwoniłem do Marka, bardzo się ucieszył. Marek zaprosił swojego przyjaciela Tadeusza Kochanka, oraz innych przyjaciół. Wioletka zaprosiła Anitę i Janusza Karczewskich, również moich przyjaciół z okresu studiów i czasów Akademickiego Klubu Jeździeckiego .

Istotą mojego postu będzie jednak unikalny charakter spotkania po 50 latach od czasu kiedy poznaliśmy się. Po pomyślnym zdaniu matur, przystąpiliśmy do egzaminów wstępnych na Politechnikę Gdańską ( 1974 rok). Na Wydział Budowy Okrętów było ok. 15 kandydatów na jedno miejsce. Dziewczyny były wyjątkiem. Na pierwszym roku mieliśmy trzy, ale za to piękne. Powodem mogło być zwolnienie ze służby wojskowej dla tych śmiałków co skończyli takie wspaniałe, ale trudne  studia. Dla przypomnienia, wtedy studenci odbywali obowiązkową  roczną służbę wojskową po ukończeniu studiów. Jak ktoś wyleciał to trafiał na trzy lata obowiązkowej służby wojskowej.  Kończąc Wydział Budowy Okrętów Politechniki Gdańskiej dostawaliśmy dyplomy Szefa Obrony Cywilnej ( w trakcie studiów mieliśmy obowiązkowy przedmiot “Obronę Cywilną” zakończony egzaminem. Braki płci pięknej na naszym Wydziale, powodowały, że z  naturalnych powodów, odwiedzaliśmy tzw. Hydrotechnikę gdzie Pań była znaczna przewaga. Właśnie tam studiowały Wioleta i Anita. Każdy z CZERECH OKRĘTOWCÓW przeszedł szkołę życia i wiedzy u najlepszych profesorów na świecie. W nieco późniejszym czasie wszyscy pływaliśmy, na dużych jednostkach zwiedzając morza i oceany. Jedni krócej inni dłużej. Wiktor (obecnie mieszkający w Norwegii) był tzw. Serwus, panie Chief,  na tankowcach wielkości trzech boisk piłkarskich. (Nie nie klnie na co dzień). Odbierał też nowe jednostki w imieniu LLOYD’a w Polskich stoczniach, kiedy jeszcze pracował w Polsce.  Naszą historię opowiem w innym wpisie. Teraz to jest tylko wspomnienie unikalnego spotkania.

Zaspokoję Waszą ciekawość, alkohol nie lał się strumieniami. Ponieważ Marek mieszka nieco na uboczu Gdańska, większość uczestników przyjechała samochodami wiec piła wodę, kolę pyszną kawę jaką robił Marek. Opowiadaliśmy sobie historyjki o naszych Profesorach, kolegach z roku np. Rudim Schubercie ( tak tym z Wałów Jagiellońskich) ale przede wszystkim godną Romea i Julii ze szczęśliwym zakończeniem opowieść o natychmiastowej, wzajemnej miłości Marka do Wiolety na Węgrzech, a dokładnie na Dunaju. Zorganizowałem spływ canoe  studencki z Gyor do Baja przez Budapest. Płynęliśmy po Dunaju. Węgrzy ( pomimo trudności językowych) przyjmowali nas bardzo przyjacielsko. Po uzyskaniu informacji, że jesteśmy studentami z Polski przynosili nam jedzenie, otwierali szkoły na nocleg, udzielali darmowych miejsc campingowych. Przynosili wino i usiłowali dowiedzieć się jak jest w Polsce? Nie, nie oczekiwali zapłaty, bo i tak nie mieliśmy czym zapłacić. Był z nami studencki  Majster Bieda.

Poznali się tam ( Wiola i Marek) na Dunaju, a po burzliwym dramacie jaki rozegrał się pod koniec spływu Wioleta została z Markiem do dzisiaj.

Mogę spokojnie napisać, że spotkał się kwiat Polskiego Okrętownictwa. Oczywiście takich Kwiatów jest znacznie więcej, ale teraz trzeba ich szukać po świecie, bo często, tak jak Witek, wyjechali z Polski w poszukiwaniu pracy zgodnej z kwalifikacjami, bardzo wysokimi kwalifikacjami.

Klikaj w kwadrat i oglądaj zdjęcie VR , taki obiad i wieczór zorganizował Marek Kozłowski. Dziękuję za wytrwałość, inicjatywę i bardzo miłe spotkanie. Jedzenie było wspaniałe co widać na zdjęciu ( cista były później )

c.d.n.

 

error: Content is protected !!